czwartek, 19 marca 2015

chapter 17.

Michael's POV

Przy kolacji siedziałem z Rebeccą i resztą, kiwając do niej zachęcająco głową, by przypomnieć jej o tym, że musi skończyć sałatkę, którą jadła. Bolało mnie serce, bo myślała, że jest gruba i że niejedzenie załatwi sprawę.

Gdy stało się jasne, że nie planuje zjeść więcej, a ja skończyłem swoją pizzę, ukradkiem splotłem nasze palce pod stołem, lekko ściskając jej rękę, dając jej znak, że byłem gotowy, żeby wyjść.

Wstaliśmy, mówiąc innym, że idziemy na dwór i ruszyliśmy w stronę drewnianych schodów, które dzieliły nas od dziedzińca.

Powiedzieć, że byłem zdenerwowany tego wieczoru, to za mało. Chciałem, aby nasza "randka" była perfekcyjna.

Zaczęliśmy spacerować po dziedzińcu, otoczeni przez przyjemną ciszę.

To była właśnie jedna z rzeczy, które kochałem w przebywaniu z Rebeccą. Nie musieliśmy rozmawiać, żeby cieszyć się ze swojego towarzystwa. Mogliśmy to robić bez zbędnego hałasu. Trzymanie jej ręki błyskawicznie mnie relaksowało.

Wiedziałem, że to, co stworzyliśmy, było poważne. Żadna inna dziewczyna nie sprawiła, że się tak czułem. Żadna inna dziewczyna nie sprawiła, że przestałem czuć do siebie nienawiść i że czułem, że do kogoś należę.

Już myślałem o niej jako o mojej dziewczynie, mimo że technicznie jeszcze nie była moja to właściwie zaczynała być. Chciałem jej dla siebie, chciałem móc nazywać ją swoją dziewczyną i być nazywanym przez nią jej chłopakiem.

Przygotowywałem ten wieczór, z małą pomocą Luke'a i Caluma, już jakiś czas i czułem, że będzie idealnie.

Dotarliśmy do ławki, na której siedzieliśmy, w pierwszą noc po jej przyjeździe. W noc, w którą powiedzieliśmy sobie wszystko.

Tamtego dnia wstałem wcześnie rano i powiesiłem nad ławką i na kilku drzewach lampiony, wiedząc, że spodoba się to Rebecce.

Patrzyłem, jak rozszerzyły jej się oczy, a na jej twarz wkradł się ten piękny uśmiech.

"Michael..." powiedziała, wyglądając na zszokowaną. "Tu... Tu jest piękne... Te lampiony... Są przepiękne!"

"Nie tak piękne jak ty" cicho wymamrotałem.

Rebecca się zarumieniła, po czym wybuchnęła śmiechem. "Michael! Jesteś taki ckliwy!"

"Hej, nie miałem zamiaru powiedzieć tego głośno" powiedziałem z szerokim uśmiechem.

"Nawet fakt, że o tym pomyślałeś, sprawia, że jesteś ckliwy" zaśmiała się.

Lekko się zaśmiałem, po czym chwyciłem ją w pasie i pociągnąłem w dół, aby usiadła na ławce obok mnie.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy i w tym czasie kreśliłem palcami na jej plecach kółka.

Moje serce przyspieszyło na myśl, co miałem zamiar zrobić. Wiedziałem, że bardzo lubię Rebeccę. Cholera, może nawet ją kochałem.Wiedziałem, że było coś, co musiałem zrobić szybko, zanim jakiś inny facet przyjdzie i mi ją zabierze.

"Więc, uh, jak wiesz spędziliśmy ostatnio trochę czasu razem i szczerze bardzo mnie zmieniłaś. Zanim cię poznałem byłem bardzo agresywny i brutalny. Szybko wpadałem w złość i wyładowywałem się na innych. Zmieniłaś mnie, nauczyłaś mnie kontrolować ten gniew, pomogłaś mi się zrelaksować. Wiem, że kiedy się poznaliśmy, prawdopodobnie trochę cię przestraszyłem, ale nie potrafię wyjaśnić jak się czuję. Chcę powiedzieć, że bardzo cię lubię. Chcę dalej się z tobą spotykać. Chcę pomóc ci przestać się krzywdzić, chcę żebyś czuła się najlepszą i najważniejszą dziewczyną na świecie, a dla mnie właśnie jesteś taka. Jesteś piękna, utalentowana, zabawna i mądra, i nie mogę sobie siebie z kimś innym niż z tobą." przestałem mówić, żeby spojrzeć na reakcję Rebecci. Miała łzy w oczach, a na twarzy szeroki uśmiech od ucha do ucha. "Uh w zasadzie... Rebecca, czy zostaniesz moją dziewczyną?"

Moje usta zostały przez nią zaatakowane, zanim szybko się nie odsunęła i nie skinęła głową. Nagle wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.

Czy chodziło o coś, co powiedziałem? Czy może mam sos do pizzy na koszulce?

"Z czego się śmiejesz?" zapytałem.

Między chichotem udało jej się powiedzieć "Przez to wszystko, co powiedziałeś, miałam wrażenie, że chcesz mi się oświadczyć!"

Śmiała się tak bardzo, że w końcu spadła z ławki, ciągnąc mnie za sobą, powodując, że oboje zwijaliśmy się ze śmiechu.

________________________________
asjhadshabjh Richael jest real! w końcu stało się to prawdą :) mam nadzieję, że się cieszycie x
przepraszam, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział, ale po prostu nie miałam czasu żeby tłumaczyć.

Pat x





4 komentarze :

  1. jezu, no perf na maxa:))) Richael>>>>>wszystko :))))))))))) xx @0izzle

    OdpowiedzUsuń
  2. Omgggggg shippuje ich *-* oni sa >>>>>>
    @luvmy_Taylor

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwww jak słodko <3 perfekt *,* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownyyy rozdział ♥
    "Między chichotem udało jej się powiedzieć "Przez to wszystko, co powiedziałeś, miałam wrażenie, że chcesz mi się oświadczyć!"
    Uwielbiam tą końcówkę , haha ;3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny na kolejny rozdział !
    Miłej nocy ! :))

    OdpowiedzUsuń

Szablon by xashewx