poniedziałek, 23 lutego 2015

chapter 15.

"Michael! Nie potrafię nawet ubrać w słowa dlaczego to robię... Po prostu... Po prostu tego potrzebuję."

Oczy Michaela najpierw wypełniły się niepokojem, a następnie złością.

"Ale dlaczego?! Dlaczego Rebecca! Nie rozumiesz, że dla mnie jesteś idealna? Wszystko mi się w tobie podoba, oprócz tego, że sobie to robisz! Nie "potrzebujesz" tego robić, jak to powiedziałaś, bo masz ludzi, którzy cię kochają. Chciałbym, żebyś przestała." Michael krzyczał na mnie, jego brutalna strona wzięła górę.

W tamtej chwili się zawiodłam. Spojrzałam w ziemię i wyszeptałam: "To nie jest takie łatwe, Michael".

Ruszyłam w stronę jego auta, a Michael próbował mnie zatrzymać, łapiąc mnie za nadgarstek. Skrzywiłam się z bólu i wyrwałam swoje ramie z jego uścisku, kontynuując mój marsz do samochodu.

Do domu Michaela wracaliśmy pogrążeni w martwej ciszy, pomijając radio, które cicho grało. Patrzyłam przez okno i myślałam o tym co się stało. Szczerze trochę się przestraszyłam, kiedy Michael tak wybuchnął. Wiedziałam z rozmów z nim i jego rodzicami, że nie był najlepszy w wyrażaniu swojej złości i często stawał się nieprzyjazny i agresywny w sytuacjach, na które nie miał wpływu. Wiedziałam, że w końcu i tak się pogodzimy, ale nie wiedziałam, kiedy będę gotowa, żeby znowu z nim porozmawiać.

Kiedy wjechaliśmy do garażu Michaela, odpięłam pasy i wysiadłam z auta, i szybko poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na łóżko płacząc.Wszystko w tym tygodniu było doskonałe, ale po prostu musiałam pójść i to zniszczyć, denerwując Michaela. To była moja wina, więc czułam się zobowiązana do przyjęcia kary, na którą zasługiwałam.

Przekopałam moje walizki, zanim znalazłam to czego szukałam, po czym poszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Związałam włosy w kok, podciągnęłam w górę mój prawy rękaw i zaczęłam ciąć skórę. Mój szloch wypełniał całe pomieszczenie. Bolało, ale nie mogłam się poddać. Zniszczyłam możliwość związku z Michaelem i nie miałam zamiaru sobie tego łatwo odpuścić. Nagle usłyszałam pukanie dobiegające z drugiej strony łazienkowych drzwi.

"Rebecca, proszę otwórz drzwi! Proszę! Błagam cię!" ryknął Michael równocześnie waląc pięściami w drzwi.

Po prostu siedziałam na podłodze, nie reagując, a po twarzy spływały mi łzy. Minęło jeszcze kilka minut i jeszcze kilka cięć pojawiło się na moich ramionach, zanim drzwi się otworzyły i stanął przede mną zdewastowany Michael ze łzami w oczach.

Rzucił się, wyrwał ostrze z mojej dłoni i wrzucił je do toalety. Potem złapał mnie w ramiona i usiadł na chłodnych łazienkowych kafelkach, pocierając moje plecy, kiedy szlochałam i próbowałam się uspokoić. Michael szeptał mi do ucha uspokajające słowa, ale to nie pomagało. Nadal byłam bardzo zła na samą siebie i wiedziałam, że nie zasługuję na to, aby mnie pocieszał. Starałam się rozluźnić uścisk Michaela, ale mi się nie udało, a on tylko złapał mnie mocniej.

"Shhh, wszystko w porządku Rebecca, trzymam cię. Wszystko będzie dobrze, obiecuję."

Po oczyszczeniu moich rąk i zabandażowaniu ich, Michael zaniósł mnie do swojego pokoju i położył mnie na łóżku, zgaszając światła i przykrywając nas oboje kołdrą. Myślałam, że już zasnął i on musiał pomyśleć to samo o mnie, bo po kilku minutach ciszy pochylił się i złożyła na moich ustach krótki, ale słodki pocałunek, po czym wyszeptał: "Naprawdę nie chcę cię stracić". Jego ramiona owinęły się wokół mojej talii i przyciągnęły mnie z powrotem do jego piersi. W tej pozycji czułam się bezpiecznie. Czułam, że Michael naprawdę chroni mnie od wszystkiego, co może się zdarzyć.

Następnego ranka obudziłam się w pustym łóżku. Byłam nieco rozczarowana, bo miałam nadzieję na trochę więcej czasu z Michaelem, ale nagle poczułam się winna, kiedy przypomniałam sobie w co go wciągnęłam poprzedniej nocy.

Wróciłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie ubrania z tego tygodnia, szybko przebierając się w parę świeżych dresów i moją bluzę z Edem Sheeranem, zanim zeszłam na dół.

Zostałam powitana przez zapach smażonego bekonu i kiedy weszłam do kuchni musiałam powstrzymywać się od śmiechu. Michael stał przy kuchennej wyspie w fartuchu "Pocałuj kucharza", mieszając w misce ciasto na naleśniki.

Ani Michael, ani jego mama nie zauważyli mnie jeszcze, więc bardzo niezręcznie podeszłam do wyspy i usiadłam na jednym z krzeseł. Pani Clifford szybko mnie zauważyła, podeszła do mnie i mnie przytuliła, zanim powróciła do przerzucania bekonu na patelni.

"Michael upierał się, że sam zrobi dla ciebie śniadanie, Rebecca, ale potrzebował pomocy, więc wkroczyłam do akcji, żeby upewnić się, że nie spali w domu" powiedziała ze śmiechem. Michael nadal koncentrował się na mieszaniu, ale patrzył w górę i uśmiechał się do mnie. "Mogę ci pomóc?" wyszeptałam, na pół się śmiejąc.

"Po prostu ładnie dzisiaj wyglądaj, to wszystko." powiedział Michael niezbyt wyraźnie. Pokręciłam głową i przewróciłam oczami, kiedy Michael z łobuzerskim wyrazem twarzy podszedł do miejsca, gdzie siedziałam. Potem spojrzał za nas, aby upewnić się czy jego mama nie patrzy, a następnie wskazał na swój fartuch, poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho, żeby nie zwrócić na nas uwagi i powoli się pochyliłam, a moje usta spotkały się z ustami Michaela. To był krótki pocałunek, ponieważ jego mama stała nie więcej niż dwa metry od nas, ale i tak było niesamowity.

Po śniadaniu ponownie wsiedliśmy do samochodu taty Michaela, jego rodzice z przodu, a nasza dwójka z tyłu i ruszyliśmy w drogę z powrotem do kliniki. Chciałam rozpocząć lekcje i sesje następnego dnia, ale byłam szczerze przerażona. Te dni, które spędziłam w domu Michaela były niesamowite, pomijając naszą małą kłótnią poprzedniego wieczoru, a myśl o konieczności powrotu do kliniki i to, że będę musiała wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, przestraszyła mnie na śmierć.

Chwilę później wjechaliśmy na długi, zacieniony podjazd, a potem na parking dla gości po prawej stronie budynku. Michael złapał mnie za rękę i pomógł wysiąść z samochodu, zamykając za mną drzwi. Ta sytuacja sprawiła, że się zarumieniłam, a szybki buziak, którego dał mi Michael zanim wzięliśmy swoje torby, sprawił, że moja twarz przypominała dorodnego pomidora. Wszystko, co robił Michael, sprawiało, że się rumieniłam, ale miliony razy powtarzał mi, że wyglądam wtedy uroczo, więc już nie starałam się tego kontrolować.

Weszliśmy do głównego biura i stanęliśmy w kolejce, aby wpisać się z powrotem. Prawie wszyscy wyjechali na Boże Narodzenie do domu, więc wszyscy pacjenci wrócili do kliniki w jednym czasie, powodując w biurze tłok.

"Michael, czy wszyscy pojechali do domu na święta? Bo przysięgam, że widzę tutaj wszystkich pacjentów kliniki..."

"Prawie wszyscy... Wydaje mi się, że Luke był jedyną osobą, która została w tym roku... biedny chłopak.. sam z kilkorgiem lekarzy i nauczycieli, którzy zostali, żeby dotrzymać mu towarzystwa..."

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, na myśl o Luke'u jedzącym świąteczny obiad z lekarzami i grającym z nimi karty. To musiało być smutne, nie wrócić do domu na święta, więc poczułam się trochę źle.

W końcu udało nam się zameldować, a następnie pokonaliśmy dwie kondygnacje schodów do naszych pokoi. Michael wniósł na górę obie nasze walizki i położył moją w moim pokoju, zanim zaniósł swoją do własnego pokoju. Potem ruszyliśmy w stronę pokoju Luke'a, aby sprawdzić co u niego, jako że Calum jeszcze nie wrócił.

Michael zapukał do drzwi i usłyszeliśmy gorączkowe szepty oraz masę kroków. Minutę później Luke otworzył drzwi, ujawniając dziewczynę, która wyglądała na trochę młodszą od nas, próbującą się wcisnąć do szafy.

"O, Luke, kto to?" spytał Michael, nie zdając sobie sprawy, że dziewczyna nie chciała być zauważona.

"Umm...Oh...Err... Ona jest... Umm.. Cóż..." jąkał się Luke, niezręcznie wpatrując się w ziemię.

"Hej, mam na imię Kirstin. Zapisałam się tutaj po przerwie świątecznej i Luke był na tyle miły, aby mnie oprowadzić. Miło mi was poznać!" powiedziała głosem pełnym zaufania.

"Mnie również miło cię poznać, Kirstin. Jestem Michael, a to moja dziew- moja przyjaciółka, Rebecca."

________________________________________________________

Ten rozdział miał się pojawić w sobotę, ale nie było mnie praktycznie cały weekend w domu :(
Enjoy! x

Pat.

wtorek, 17 lutego 2015

chapter 14.

Następny dzień spędziliśmy ponownie wylegując się w domu Michaela, przytulając się, oglądając telewizję i grając w gry video. Około 16 mama Michaela dosłownie wyrzuciła nas z domu, mówiąc, że potrzebujemy trochę świeżego powietrza. Michael wziął swoje kluczyki i zaprowadził mnie do samochodu, którego nie  miałam jeszcze okazji zobaczyć.

Kiedy otworzył drzwi do garażu, zostałam powitana przez pokaźny czarny jeep, na którego Michael patrzył z dumą. Oboje wpakowaliśmy się do samochodu i Michael odpalił silnik.

"Michael, właściwie zamierzamy gdzieś pojechać czy..." przerwał mi, ponownie przyciskając swoje usta do moich, a od poprzedniego wieczoru zdarzało się to często. Oficjalnie jeszcze nie byliśmy razem, ale to nas nie powstrzymywało od całowania się albo przytulania.

"Oh tak, przepraszam" powiedział, zaciskając palce na kierownicy. "Jak myślisz, gdzie powinniśmy pojechać?"

"Nie mam pojęcia! Przypominam, że to nadal mój pierwszy tydzień w Sydney, nie wiem, co można tu robić ani nic. Ale to nasz ostatni dzień przed powrotem do kliniki, więc zróbmy coś fajnego." powiedziałam ze śmiechem.

Nagle Michael wyjechał z podjazdu na drogę. Chwyciłam się podłokietnika i całe życie mignęło mi przed oczami, kiedy weszliśmy w zakręt. Jego jazda była przerażająca.

"Michael pozabijasz nas! Jakim sposobem zdałeś prawo jazdy?!" krzyknęłam, kiedy zignorował dwa znaki stopu.

"Hej, nie jestem aż taki zły!" zaprotestował.

"Uh racja... tak w ogóle dokąd jedziemy?"

"Zobaczysz, kiedy dojedziemy!" powiedział z złośliwym uśmiechem na twarzy.

"Ale Michael, ja nienawidzę niespodzianek! Po prostu mi powiedz, proszę?" błagałam.

"Nie mogę tego zrobić, kochanie" upierał się Michael.

Wzdrygnęłam się, kiedy użył określenia "kochanie". Bardzo mi się to spodobało.

Po 25 najbardziej przerażających minutach jakie przeżyłam w moim życiu, gwałtownie się zatrzymaliśmy, co spowodowało, że poleciałam do przodu i przed uderzeniem w deskę rozdzielczą powstrzymał mnie mój zapięty pas.

Kiedy wysiedliśmy z samochodu Michaela, wzięłam wszystkie swoje rzeczy. Byłam zdezorientowana, bo wydawało mi się, że to tylko mały plac otoczony drzewami.

"Michael, co to za miejsce?" spytałam, kiedy złapał moją dłoń i zaczął prowadzić do wąskiej ścieżki, którą wcześniej zlekceważyłam.

"Zobaczysz! Musimy tylko iść chwilę tą ścieżką...  Nie martw się, to nie daleko! Ale oczywiście, jeśli się zmęczysz to mogę cię wziąć na barana.."

"Michael, zarwałabym cię!"

"Twierdzisz, że jestem słaby?"

"Nie, mówię tylko, że jestem zbyt ciężka. I doskonale o tym wiesz."

Michael zatrzymał mnie i odwrócił mnie twarzą do siebie i zaczął mówić poważnym tonem.

"Rebecca, nie jesteś za ciężka. Naprawdę chcę, żebyś przestała tak o sobie mówić, jasne? Jesteś piękna na swój sposób. Nie zasługujesz na to, żeby tak się czuć. Denerwuje mnie to, że zdecydowałaś się zostawiać zamieniać te wszystkie uczucia w blizny i stawiasz to na pierwszym miejscu, a wiesz co się dzieje kiedy się zdenerwuję... Cztery lata 'odwyku' nie zrobiły aż tak dużo, aby pomóc mi z moimi napadami gniewu.."

Stałam tam, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Czułam, że wszystko, co powiem w tamtej chwili nie będzie odpowiednie, więc postanowiłam zostać cicho. Byłam też nieco zszokowana, że wyciągnął na wierzch temat mojego okaleczania się, ale zdecydowałam zostawić to w spokoju i miałam nadzieję, że nie zrobi tego drugi raz.

Ściągnęłam moje rękawy w dół, żeby poczuć się bezpieczniej i trwożnie poszukałam dłoni Michaela. Szybko splótł nasze palce razem i kontynuowaliśmy nasz spacer pośród drzew w ciszy. Kiedy dotarliśmy do końca ścieżki, odpadła mi szczęka.

Zobaczyłam zapierający wdech w piersiach ocean, pod trawiastym klifem, na którym staliśmy. Tylko my tam byliśmy i czułam się jakbyśmy znajdowali się w naszym małym prywatnym raju.

"Więc... co o tym sądzisz? Możemy spędzić tu nasze ostatnie godziny wolności?" spytał Michael, trochę zdenerwowany.

"Tu...Tu jest idealnie. Skąd w ogóle wiesz o tym miejscu?" spytałam.

"Ja i moi rodzice mieliśmy w zwyczaju robić tutaj pikniki, kiedy byłem mały. Jeśli mam być szczery, jestem zaskoczony, że znalazłem to miejsce! Nie wiem dlaczego akurat o nim pomyślałem, ale wydaje mi się, że ci się podoba" powiedział Michael, kiedy usiedliśmy na miękkiej trawie.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę, zanim się nie położyliśmy i nie zaczęliśmy patrzeć na chmury nad nami. Wszystko szło perfekcyjnie, dopóki Michael nie nawiązał do wydarzenia, które miało miejsce dwa dni wcześniej.

Złapał mnie za rękę i podwinął mój rękaw, po czym przejechał trzęsącymi się palcami po okropnych bliznach pokrywających moje ramię. Wzdrygnęłam się nieznacznie na jego nagłą akcję i próbowałam się wyrwać. Złapał mnie mocniej i nie pozwolił się ruszyć.

Michael spojrzał mi prosto w oczy i zaczął mówić.

"Dlaczego?" spytał. "Dlaczego to sobie robisz?"
______________________________
hejka :)
właśnie zaczęłam ferie, więc postaram się dodać więcej rozdziałów przez ten czas.

jeśli podobał Ci się rozdział - skomentuj. to dla mnie wiele znaczy i naprawdę motywuje do dalszego tłumaczenia x

Pat.

sobota, 7 lutego 2015

chapter 13.

Otworzyłam szeroko oczy i poczułam, że czyjeś ramiona są owinięte wokół mojej talii i przyciskają mnie do siebie. Przez moment panikowałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że to Michael. Poprzedniej nocy zasnęłam w ramionach Michaela. Nadal leżałam, ciesząc się tą chwilą trochę dłużej, zanim zorientowałam się jaki był dzień.

"MICHAEL WSTAWAJ!" wrzasnęłam, trochę głośniej niż zamierzałam.

"Coś nie tak? Wszystko w porządku?" spytał zmartwionym głosem.

"JEST BOŻE NARODZENIE!" zawołałam, kiedy wydostałam się z jego mocnego uścisku i pobiegłam do mojej łazienki, aby się przebrać.

Trwożnie wyszłam z łazienki, ubrana w moje czerwone świąteczne onesie w pingwiny i śnieżynki. Michael wybuchnął śmiechem, po czym zeskoczył z łóżka i mnie przytulił.

"Jakim sposobem skończyłem z taką uroczą dziewczyną jak ty?" zaśmiał się. "Tak na marginesie, to onesie sprawia, że jesteś bardzo miękka do przytulania."

Zarumieniłam się i zasugerowałam, żebyśmy zeszli na dół. Michael złapał mnie za rękę i poprowadził do salonu, gdzie jego rodzice siedzieli na kanapie obok dużej choinki w identycznych świątecznych swetrach. Byli absolutnie uroczy i nie mogłam powstrzymać śmiechu na widok przerażonej twarzy Michaela, kiedy jego mama wręczyła mu jeden taki sweter.

"Przepraszam, że nie mamy jednego dla ciebie, Rebecca, jeśli byłoby więcej czasu zamówiłabym też dla ciebie, ale widzę, że już jesteś w świątecznym nastroju!" powiedziała pani Clifford z ciepłym uśmiechem na twarzy.

Rozmawiałam z rodzicami Michaela, dopóki nie usłyszeliśmy jak ktoś za nami odchrząknął.Odwróciłam się i zobaczyłam Michaela w takim samym czerwono-zielonym swetrze, jakie mieli jego rodzice; jego twarz była czerwona, a swoje ręce schował do kieszeni spodni.

"Wyglądam jak drzewko świąteczne" jęknął Michael, siadając przy stole obok mnie.

"Wyglądasz jak urocze drzewko świąteczne" powiedziałam, próbując stłumić śmiech.

Kilka minut później pani Clifford postawiła na stole tacę z bułeczkami cynamonowymi i Michael natychmiast porwał dwie. Nie planowałam wziąć ani jednej, ale Michael powiedział, że nie pozwoli mi otworzyć prezentów, dopóki nie zjem. Niechętnie, wzięłam kilka gryzów, żeby zadowolić Michaela.

Jego rodzice już do nas dołączyli i prowadziliśmy krótkie, niedbałe konwersacje, kiedy czekaliśmy, żeby otworzyć prezenty.

"Dobrze się bawiliście w nocy? Przytulaliście się, kiedy wszedłem rano do pokoju, żeby włożyć do szafki świeże ręczniki." powiedział pan Clifford, mrugając porozumiewawczo.

Mocno się zarumieniłam, a Michael zakrztusił się swoim jedzeniem.

"Tato! No weź, nic się nie wydarzyło, jasne? Przypadkowo tam zasnąłem, byłem bardzo zmęczony." Michael tłumaczył się ojcu.

Pan Clifford wybuchnął śmiechem i powiedział "Wiem, po prostu się z tobą droczę! Ale wasza reakcje były bezcenne!"

Razem z Michaelem szybko poszliśmy z powrotem do salonu, aby uniknąć tego dziwnego napięcia, które wypełniło kuchnię. Użyło mi, że nie powiedział nic odnośnie konwersacji z poprzedniej nocy, bo szczerze nie chciałam rozmawiać o tym, co zobaczył Michael. Jego rodzice ponownie do nas dołączyli i zaczęliśmy otwierać stos prezentów.

Cliffordowie byli niesamowici i pojechali kupić dla mnie prezenty, kiedy dowiedzieli się, że przyjadę i czułam się źle, ponieważ nie miałam nic dla nich. Do czasu kiedy skończyliśmy, miałam 2 nowe swetry, nową beanie, różne płyty CD, kartę podarunkową iTunes o wartości $50 i dużo innych małych rzeczy. Podziękowałam im miliony razy i obiecałam przywieźć prezenty, kiedy następnym razem ich odwiedzę.

Resztę dnia spędziliśmy na przytulaniu się w sali kinowej, podczas oglądania świątecznych filmów, popijając gorącą czekoladę, mimo ciepłej pogody na zewnątrz. Oboje zasnęliśmy około 16, ja z głową na klatce piersiowej Michaela, ale zostaliśmy obudzeni kilka godzin później przez panią Clifford robiącą nam zdjęcie. Michael i ja dosłownie odskoczyliśmy od siebie i usiedliśmy po przeciwnych stronach kanapy. Po raz kolejny zrobiło się niezręcznie, ale niezręczność zniknęła, kiedy mama Michaela powiedziała nam, że świąteczny obiad już jest na stole.

Poszliśmy do jadalni, gdzie zostaliśmy powitani przez wielką ucztę przygotowaną przez rodziców Michaela. Był tam indyk, puree ziemniaczane, zielony groszek i wszystkie inne tradycyjne świąteczne dania. Właściwie byłam już wtedy trochę głodna, więc zjadłam więcej niż normalnie, otrzymując zatwierdzające spojrzenie od Michaela.

Kiedy skończyliśmy jeść, Michael pochylił się w moją stronę i wyszeptał do mojego ucha: "Mam dla ciebie jeszcze dwa prezenty, ale chcę ci je dać, kiedy będziemy sami, więc jak wstaniemy, chodź do mojego pokoju."

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Byłam bardzo ciekawa, ale również zdenerwowana. Dlaczego nie chciał, żeby jego rodzice wiedzieli, co chce mi dać?

Po tym jak pomogliśmy posprzątać ze stołu, poszłam z Michaelem na piętro. Zamknął drzwi od swojego pokoju i zaczął szukać czegoś w szafie. Siedziałam na jego łóżku i nadal byłam bardzo zmieszana.

"Okej, więc um.. wiem, że nie dałem ci zbyt wiele i dałbym ci więcej, gdybym wiedział, że przyjedziesz, trochę wcześniej i wszystko, co tak na prawdę chcę powiedzieć to, to że jestem ci wdzięczny, że wróciłaś do mojego życia i w zasadzie chciałem dać ci to" Michael podszedł do łóżka i wręczył mi pudełko na biżuterię.

Siedziałam kilka minut i po prostu patrzyłam się na Michaela.

"Masz zamiar je otworzyć?" spytał zdenerwowany.

"Oh, tak, jasne!" powiedziałam, zażenowana. Odwiązałam czerwoną wstążkę, która trzymała razem pudełko i otworzyłam wieczko. Szczęka mi opadła, kiedy zobaczyłam srebrny naszyjnik w kształcie serduszka.

"Michael... nie musiałeś mi tego kupować... nie musiałeś mi niczego kupować... ja po prostu..." brakowało mi słów.

"Tak, musiałem Rebecca. Tak wiele dla mnie znaczysz, to było wszystko, co mogłem zrobić. Oh, odwróć go i przeczytaj, co jest napisane."

Zrobiłam tak jak mi kazał i zaparło mi dech, kiedy przeczytałam wygrawerowany napis "Michael i Rebecca, Boże Narodzenie 2013". Kiedy przyjrzałam się bliżej, zauważyłam mały napis, mówiący "I promise". Dokładnie wiedziałam, co Michael miał na myśli i wszystko, co mogłam zrobić to go przytulić. Do oczu napłynęły mi łzy, kiedy mnie objął. Podziękowałam mu wiele razy zanim się od siebie odsunęliśmy, mając w głowie ogromną mieszankę emocji.

"Ja...um..mam dla ciebie jeszcze jeden prezent...To znaczy, jeśli nie będziesz chciała, po prostu mi powiedz, ale zastanawiałem się czy...jeślibym...umm.."

"Michael! Wyduś to w końcu!"

"Dobra... Nie wiem czy czujesz to samo, ale.." zaczął się pochylać, zamykając oczy.

Moje serce biło jak szalone i czułam, że zaczynają pocić mi się dłonie. To było to. Właśnie miałam przeżyć swój pierwszy pocałunek. Próbowałam się uspokoić, kiedy zamknęłam oczy i również zaczęłam się pochylać. Chwilę później nasze usta się spotkały i było tak jak sobie wyobrażałam, może nawet lepiej.

Ramiona Michaela były opiekuńczo owinięte wokół mojej talii, a ja instynktownie owinęłam swoje wokół jego szyi. Każda negatywna myśl mnie opuściła i potrafiłam myśleć tylko o tym, jak szczęśliwa byłam z Michaelem. Jaki był niesamowity. Jak zawsze starał się mnie chronić. Pocałunek trwał zaledwie kilka chwil, ale kiedy się od siebie odsunęliśmy, oboje promienieliśmy.

"Mam nadzieję, że podobał ci się prezent" powiedział Michael, rumieniąc się.

"Bardzo mi się podobał" powiedziałam ze śmiechem.

Nagle, usta Michaela były z powrotem na moich i poczułam, że się uśmiecha, kiedy całował mnie po raz drugi.

"Wow, nawet nie wiesz, jak długo czekałem, żeby to zrobić" powiedział z lekkim chichotem.

Śmiałam się, kiedy położył mnie na swoim łóżku i przykrył kołdrą. Drugą noc z rzędu spędzałam w ramionach Michaela i czułam, że zdecydowanie mogę się do tego przyzwyczaić.

________________________________________
hej! długo wyczekiwana chwila wreszcie nastała.
Richeal powoli staje się real :)

komentujcie czy rozdział wam się podobał!

Pat. x


Szablon by xashewx