sobota, 29 listopada 2014

chapter 8.

Przeszłam przez płytę lotniska, trzymając mój bagaż podręczny, po czym weszłam do samolotu. Byłam bardzo zdenerwowana, ale równocześnie bardzo podekscytowana. Znalazłam swoje miejsce i szybko usiadłam pomiędzy jakimś biznesmenem, a starszą panią. Zasnęłam dość szybko i zanim się obejrzałam, pilot zaczął mówić przez głośnik.

"Panie i panowie, będziemy lądować w Syney w Australii za 10 minut. Mamy nadzieję, że lot się państwu podobał. Życzymy miłego pobytu w Sydney!"

Kiedy samolot wylądował, zaczęłam się trząść. Byłam niesamowicie podekscytowana pobytem w Australii, ale także zdenerwowana, ponieważ byłam całkiem sama w zupełnie nowym miejscu.

Szłam przez lotnisko z opuszczoną głową, aż nie dotarłam do karuzeli bagażowej. Szybko zauważyłam obie moje walizki i ściągnęłam je z taśmy. Potem przeszłam do strefy pickup* i zaczęłam szukać swojego nazwiska na wszystkich znakach. Zauważyłam młodą kobietę, która miała około dwudziestu kilku lat, trzymającą znak, na którym było napisane moje nazwisko. Podeszłam do niej nieśmiało i przedstawiłam się jako Rebecca. Mocno mnie przytuliła i zaczęła mówić o tym jak bardzo się cieszy, że tam jestem.

"Rebecca! Miło cię wreszcie poznać! Nazywam się Genevieve Richards, ale możesz mówić na mnie Gen! Zostałam przydzielona do pracy z tobą przez kilka pierwszych tygodni twojego pobytu w klinice, ale nie chcę, żebyś myślała o mnie jako o twoim lekarzu czy coś w tym stylu. Chcę, żebyś miała mnie za swoją przyjaciółkę, do której możesz przyjść ze wszystkim! Ciuchy, chłopcy, co ty na to?"

Nieśmiało odwzajemniłam jej uśmiech i podziękowałam jej, chociaż wiedziałam, że nie będę do niej przychodzić, żeby porozmawiać o chłopakach albo czymkolwiek. Nikt tego nigdy nie robił i nikt nie będzie.

Droga do Shady Groves zajęła nam około pół godziny i większość tego czasu została wypełniona przez Gen, mówiącą jak fajnie będę się bawić, kiedy będę tu przebywać. Dowiedziałam się, że kiedy była nastolatką była taka jak ja. Gen spędziła ponad rok w centrum, ale wykrzyknęła, że dzięki temu teraz cały czas czuje się dobrze i zawsze jest szczęśliwa.

Sekretnie wiedziałam, że to samo nie będzie prawdą dla mnie. Jedynym powodem, dla którego zgodziłam się tu przyjechać, było to, że zrobiłam to dla Michaela.

Wjechałyśmy na długi żwirowy podjazd z drzewami po obu stronach. Byłam zszokowana, kiedy zobaczyłam ogromny dom, nie.. dwór, umiejscowiony na końcu ogromnego podwórza. Spodziewałam się budynku w stylu szpitala, a ten był jego całkowitym przeciwieństwem. Gen wytłumaczyła mi, że mój pokój znajduje się na trzecim piętrze i że nie muszę martwić się z odnalezieniem go, bo za chwilę mi go pokaże.

Po krótkiej wycieczce po klinice, zostałam sama w swoim pokoju, żeby się rozpakować. Na szczęście rodzice zarezerwowali mi pojedynczy pokój, więc nie musiałam się martwić o to, że będę go musiała z kimś dzielić. Postawiłam moje walizki i obejrzałam pokój. Miał białe ściany, puchaty dywan, łóżko, komodę, biurko i wisiały tam różne ozdoby. Na łóżku leżała biało-różowa pościel w kwiatki, tak jak w moim pokoju w domu.

Podeszłam do okna i odsunęłam żaluzje, aby sprawdzić jaki mam widok. Mogłam zobaczyć rozległe pola i las, który znajdował się za domem, a także staw i stadninę koni. To miejsce było ogromne i musiało wiele kosztować moich rodziców. Zapisałam sobie w myśli, żeby im później podziękować i powróciłam do rozpakowywania.

Kiedy wszystko znalazło się na swoim miejscu, przebrałam się w szorty, bluzę z kapturem i założyłam vansy, postanowiłam trochę pozwiedzać. Szybko związałam włosy w koka, wszyłam z pokoju i zeszłam schodami na dół. Po chwili bezcelowego błądzenia, zdałam sobie sprawę, że już się zgubiłam. I wtedy go zobaczyłam.

Michael's POV*

Ostatnie tygodnie były absolutnie okropne. Rodzice bez żadnego ostrzeżenia wysłali mnie z powrotem do Australii. Zauważyli, że znowu zaczynałem być nieszczęśliwy, ponieważ byłem zły na siebie za to, co powiedziałem Rebecce. Byłem także bardzo wyniszczony przez to, że nie miałem z nią żadnego kontaktu przez bardzo długi czas.

Po tym jak zapisałem się z powrotem do mojej starej kliniki, wszystko zaczęło się psuć. Nienawidziłem tego miejsca. Inni pacjenci byli niemili i znów stałem się wyrzutkiem. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że nie miałem sposobu na uzyskanie kontaktu z Rebeccą. Miałem nadzieje, że mój tata powiedział jej, co się stało, kiedy jeszcze był w Ameryce.

Po tygodniowym pobycie w moim starym centrum, wdałem się w awanturę. Zacząłem się bić z innym chłopakiem, który, dla wyjaśnienia był tym, który to zaczął, ale ja byłem tym, który to skończył. Ładne uderzenie w nos zwaliło go z nóg. Pomyślałem, że uderzanie w worek treningowy w końcu mi się opłaciło.

Po awanturze, moi rodzice stwierdzili, że nadal potrzebuję pomocy, więc wysłali mnie do tego eleganckiego miejsca zwanego Shady Groves. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, poznałem tutaj kilka bardzo fajnych chłopaków, którzy śpiewają i grają na instrumentach, tak jak ja. Co chwilę organizowaliśmy sobie jam session* w pokoju któregoś z nas i sprawiało mi to mnóstwo frajdy.

Pewnego dnia po lunchu zdecydowałem, aby wyjść do ogrodu z tyłu domu. Złapałem moją gitarę i zacząłem schodzić na dół po schodach. Skręciłem za rogiem przed pokonaniem ostatnich kilku schodków. I wtedy ją zobaczyłem.
_______________________________________________
*pickup area - nie miałam pojęcia jak to przetłumaczyć :(
*Michael's POV - z punktu widzenia Michaela, nie tłumaczę tego, bo jest krótsze, a każdy zrozumie o co chodzi :)
*jam session - spotkanie, podczas którego muzycy improwizują itp.

Tłumaczyłam ten rozdział ponad tydzień, bo po prostu nie umiałam się za niego zabrać eh :/

mogę prosić o chociaż jeden mały komentarz czy Ci się podobało? to mnie bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia! x

+ jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz w komentarzu swój user z twittera lub inny kontakt do siebie to dodam Cię do listy informowanych! :)

Pat.

czwartek, 20 listopada 2014

chapter 7.

Tygodnie mijały i było ze mną gorzej niż kiedykolwiek. Byłam albo strasznie śpiąca, albo mogłam nie spać w ogóle. Opuściłam mnóstwo dni szkolnych, w sumie to nie ruszałam się nigdzie. Moje ręce i uda były krwistym polem walki i rzadkością było to, że coś zjadłam.

Moi rodzice stwierdzili, że już wystarczy. Przyszli do mnie pewnego dnia i to, co mi powiedziano było jednym z największych wstrząsów w moim życiu.

"Rebecca, kochanie, musimy z tobą porozmawiać." powiedziała mama ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy, kiedy weszła do mojego ciemnego pokoju.

"Proszę, po prostu stąd wyjdźcie. Nie chcę rozmawiać." wymamrotałam spod mojego koca.

"Martwimy się o ciebie." oznajmił tata.

"Nie ma się o co martwić, jestem tylko ostatnim usprawiedliwieniem dla ludzkiego istnienia. Chcę spać wiecznie." powiedziałam, zaczynając się na nich złościć.

"Rebecca, potrzebujesz pomocy" zaczęła mama. "Dlatego postanowiliśmy wysłać cię do centrum rehabilitacji."

Zakrztusiłam się, słysząc te słowa. Nie chciałam być wysłana gdzieś daleko, chciałam po prostu zostać w moim własnym łóżku i smucić się na własną odpowiedzialność. Nie chciałam pomocy.

"J-ja nie jadę" wyszeptałam.

"Jedziesz, kochanie. I na prawdę nie masz wyboru. Mam nadzieję, że kiedy tam będziesz, odkryją, co sprawia ci tyle bólu."

Nie wiedziała, że wiedziałam już, co było powodem mojego zachowania.

On.

Michael Clifford.

Minęły trzy tygodnie, od kiedy dowiedziałam się, że wyjechał do Australii i od tamtej pory nie mogłam wyrzucić go z mojej głowy. Nie wiedziałam, dlaczego jego nieobecność w moim życiu, sprawiała, że tak się zachowywałam. Trudno nam było ze sobą rozmawiać. Nie mogłam kiedykolwiek uważać nas za przyjaciół. To nie tak, że nie żywiliśmy do siebie żadnych uczuć. Przynajmniej wiedziałam, że on nie żywił żadnych do mnie.

"Rebecca, słyszałaś, co powiedziałam?" spytała moja mama, wyrywając mnie z moich myśli.

"Uh, nie, przepraszam..."

"Powiedziałam, że doktor Wendy dała mi listę klinik, które uważa za odpowiednie dla ciebie. Większość z nich jest w Stanach, ale jest także kilka międzynarodowych, które mają być doskonałe!" powiedziała, trochę z zbyt dużą dawką entuzjazmu.

Wzięłam od niej listę i położyłam na mojej szafce nocnej. Poprosiłam rodziców, żeby wyszli, a kiedy to zrobili, wróciłam pod moje przykrycie i próbowałam zasnąć.

Sen do mnie nie przyszedł i wiedziałam, że to dlatego, że martwiłam się wyjazdem z domu. Postanowiłam przejrzeć listę. Wszystkie kliniki miały naprawdę kiepskie nazwy, typu "Fresh Start"* albo "Back on Track". Przewróciłam oczami i dalej czytałam. Jedna klinika w Anglii wpadła mi w oko i zapisałam sobie w myśli, żeby do niej wrócić. Byłam prawie na końcu listy, kiedy to zobaczyłam. Rzuciłam kartkę i przyłożyłam obie dłonie do ust, kiedy wydobył się z nich okrzyk radości.

"Shady Grove" zlokalizowany w Sydney, Australia.

Wiedziałam, że to moja jedyna szansa. Mój jedyny sposób, żeby zobaczyć Michaela.

Zawołałam mamę do mojego pokoju i wyjaśniłam, że znalazłam miejsce, które mi się podoba. Była przerażona, ale szczęka jej opadła, kiedy powiedziałam, którą klinikę wybrałam.

"Jesteś pewna, Rebecca? Australia jest bardzo daleko stąd i będziesz tam sama, beze mnie i bez twojego ojca."

"Jestem w 100% pewna, że to dla mnie odpowiednia klinika, muszę tam jechać." powiedziałam z determinacją.

Kilka godzin później, mama przyszła do mojego pokoju z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wyjaśniła mi, że rozmawiała z tatą i że zadecydowali, że wyjazd do Australii będzie dla mnie dobrym rozwiązaniem. Będę mogła zacząć od nowa, z dala od tych wszystkich problemów.

Wyskoczyłam z łóżka i przytuliłam ją, coś czego nie robiłam od bardzo długiego czasu. Mama wydawała się zdziwiona, ale też mnie przytuliła i powiedziała, że zapiszą mnie następnego dnia.

*Następnego dnia*

Po wypełnieniu mnóstwa dokumentów i po kilkunastu rozmowach między moimi rodzicami a kliniką Shady Grove, byłam oficjalnie zarejestrowaną pacjentką. Wszystko było ustalone, od mojego biletu do Australii po rezerwację pokoju w klinice. Podczas tego procesu nawet uśmiechnęłam się kilka razy, wiedząc, że w końcu będę mogła znowu zobaczyć się z Michaelem.




Miałam wyjechać 20 grudnia, czyli za 3 dni. Kilka następnych dni spędziłam na pakowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy do dwóch walizek, które mi przysługiwały. Bardzo denerwowałam się tym, że miałam opuścić dom, zwłaszcza na tak długo, kiedy miałam tylko 16 lat, ale równocześnie byłam bardzo podekscytowana przygodą, która miała się odbyć.

____________________________
* postanowiłam nie tłumaczyć nazw ośrodków, ponieważ uważam, że w oryginale brzmią po prostu lepiej.

nasz aniołek kończy dzisiaj 19 lat, słyszycie mój płacz? :')
przepraszam za wszystkie błędy, ale strasznie zależało mi na tym, żeby dzisiaj dodać ten rozdział.

mogę prosić o chociaż jeden mały komentarz czy Ci się podobało? to mnie bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia! x

+ jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz w komentarzu swój user z twittera lub inny kontakt do siebie to dodam Cię do listy informowanych! :)

Pat.


sobota, 15 listopada 2014

chapter 6.

Minął tydzień, a ja dalej ignorowałam wiadomości i połączenia od Michaela. Starałam się także unikać go w szkole, co okazało się być trudniejsze niż myślałam.

Zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam mu odpowiedzieć, kiedy nagle wszystko się skończyło. Wiadomości, połączenia, wszystko po prostu się skończyło. Nie było go też w szkole i zaczęłam się martwić.

Zdarzyło mi się mijać jego dom, kiedy pewnego dnia jechałam do sklepu i zauważyłam znak 'Na sprzedaż', stojący na trawniku. Gwałtownie nacisnęłam na hamulec i zatrzymałam się na środku ulicy przed jego domem.

Byłam zszokowana. Szybko otworzyłam drzwi i pobiegłam w kierunku domu Michaela, i kilkakrotnie nacisnęłam na dzwonek. Mężczyzna, który przypominał starszego Michaela, otworzył drzwi. Wyglądał na bardzo zmęczonego, a także nieco zdenerwowanego.

"Czym mogę służyć?" zapytał.

"Um po prostu się uh zastanawiałam czy Michael jest um w domu..." mój głos ucichł.

Jego tata wziął głęboki wdech. "Wydaje mi się, że powinnaś wejść do środka, kochanie."

"Gdzie jest Michael?" spytałam, tym razem z większą pewnością siebie.

"Michael i jego mama wrócili do Australii. Jego, uh, babcia jest bardzo chora i pomyśleliśmy, że lepiej będzie, jeśli wrócimy i jej pomożemy. Michael wyjechał dwa dni temu razem ze swoją mamą i jak tylko sprzedamy dom, ja również wyjeżdżam." powiedział jego tata smutnym tonem.

Usiadłam i dosłownie poczułam jak opadła mi szczęka. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie miałam pojęcia, dlaczego byłam tak zdenerwowana, mam na myśli, że mnie i Michaela trudno było nazwać przyjaciółmi, prawda?

"Rozumiem, że to dla ciebie wielki szok, ale to jest najlepsze dla Mich- dla nas wszystkich..." wymamrotał jego tata.

"Cóż, dziękuję panie Clifford. Tak na marginesie bardzo przepraszam za to, że panu przeszkadzam" powiedziałam, wymuszając uśmiech.

"Wszystko w porządku, kochanie. Jestem pewny, że po prostu się martwiłaś."

Skinęłam głową, zanim zdałam sobie sprawę, że on nie ma pojęcia kim jestem. "Oh, tak w ogóle, mam na imię-"

"Rebecca" dokończył jego tata. Siedziałam z zdziwioną miną, dopóki nie zaczął mówić dalej. "Michael bardzo dużo nam o tobie powiedział. Zacząłem się nawet zastanawiać, kiedy przestanie."

Siedziałam tam, próbując zrozumieć, co pan Clifford właśnie mi powiedział. Nie mogłam wyrzucić jego słów 'Michael bardzo dużo nam o tobie powiedział.' z mojej głowy. Dlaczego Michael mógł powiedzieć swoim rodzicom o mnie?

Spojrzałam na swój telefon i zauważyłam, że jest o wiele później niż myślałam i musiałam wracać do domu. Podziękowałam tacie Michaela za to, że wyjaśnił mi całą sytuację, a on po prostu mnie przytulił.

"Michael bardzo za tobą tęskni, mam nadzieję, że o tym wiesz. Sprawiłaś, że był szczęśliwy, pierwszy raz od długiego czasu. Moja żona i ja chcieliśmy ci za to podziękować." powiedział pan Clifford z słabym uśmiechem na jego twarzy.

Odwzajemniłam jego uścisk i ukryłam swoją twarz, więc nie mógł zobaczyć, że się rumienię. Potem szybko pobiegłam ścieżką i wsiadłam do mojego samochodu. To była bardzo krótka jazda i kiedy dotarłam do domu, od razu pobiegłam na górę do swojego pokoju i zaczęłam płakać.

Dlaczego Michael nie powiedział mi, że się przeprowadza? Wiem, że go ignorowałam, ale wydaje mi się, że jeśli to było coś ważnego i mógł się bardziej postarać i mi powiedzieć. Chyba, że tak naprawdę nigdy się mną nie przejmował.

Moja mama i moja terapeutka zauważyły, że mój humor pogorszył się i straciłam tą odrobinę szczęścia, którą dał mi Michael, kiedy odkryłam, że się przeprowadził. Nikt nie wiedział, dlaczego, ale każdy mógł zobaczyć, że było ze mną co raz gorzej.

___________________________________

mogę prosić o chociaż jeden mały komentarz czy Ci się podobało? to mnie bardzo motywuje do dalszego tłumaczenia!

Pat.

środa, 12 listopada 2014

chapter 5.

Kiedy tylko zadzwonił dzwonek, pokonałam moją drogę na parking i wsiadłam do samochodu. Wpisałam do GPS-a adres, który Michael podał mi po tym jak zgodziłam się spotkać z nim w jego domu. Podążałam za wskazówkami i zanim się zorientowałam, zatrzymałam się przed bardzo dużym, pięknym domem. Wiedziałam, że to dobry dom, bo zauważyłam jeepa, należącego do Michaela, stojącego na podjeździe.

Zebrałam całą odwagę, którą w sobie miałam i otworzyłam drzwi od samochodu. Szłam kamienną ścieżką przez jego starannie wypielęgnowane trawniki, ale spauzowałam, kiedy dotarłam do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i szybko zapukałam, mając nadzieję, że Michael to usłyszał. Chwilę później drzwi się otworzyły i zostałam powitana przez uśmiechniętego Michaela, który stał z otwartymi ramionami.

Jako, że jestem idiotką, po prostu tam stałam.

"Cóż, nie zamierzasz mnie przytulić?" zaśmiał się Michael.

Uśmiechnęłam się nerwowo i podeszłam do niego, pozwalając mu objąć mnie ramionami. Nie zamierzam skłamać, czułam się dobrze. W przeciwieństwie do innych uścisków, których doświadczyłam wcześniej.

Zaprowadził mnie do środka i zaproponował mi przekąskę. Szybko odmówiłam, ponieważ nie lubię jeść przed innymi ludźmi. Spojrzał na mnie pytająco, a potem chwycił paczkę chipsów dla siebie i dwie butelki wody.

"Więc Rebecca... Co chcesz robić?" spytał z uśmiechem.

"Um nie jestem pewna... Możemy po prostu pooglądać telewizję albo cokolwiek, szczerze mówiąc mnie to nie obchodzi." wymamrotałam.

"Mam telewizor w swoim pokoju, chodź na górę, możemy włączyć jakiś film albo coś."

Michael poprowadził mnie na górę po schodach i poprzez korytarz z mnóstwem drzwi.

"Twój dom jest ogromny!" powiedziałam z podziwem.

"Często marzę o tym, żeby był mniejszy...Stał się bardzo pusty. Normalnie jestem sam w domu, odkąd moi rodzice spędzają mnóstwo czasu w pracy. Ten dom jest zbyt duży na naszą trójkę."

"Jestem pewna, że masz tu przyjaciół przez cały czas, wiesz mam na myśli tych popularnych ludzi ze szkoły!" zawołałam.

"Cóż, można by pomyśleć, że tak..." powiedział, patrząc w ziemię. "Rebecca, mogę ci coś powiedzieć?"

W tym czasie byliśmy w jego sypialni. On siedział na swoim łóżku, ja na krześle przy biurku, już dawno zrezygnowaliśmy z oglądania filmów.

Skinęłam głową, a on wziął głęboki wdech. "Prawda jest taka, że cóż... żadna z tych osób nie jest moim prawdziwym przyjacielem. Wszyscy udają, że mnie lubią, żeby mogli powiedzieć, że przyjaźnią się z 'chłopakiem z Australii', ale w rzeczywistości, wszyscy są wredni. Jeśli to zależałoby ode mnie, nie rozmawiałbym z nikim, ale po prostu nie mam serca być dla nich niemiłym. Udaję kogoś innego w szkole i nikt, oprócz ciebie, o tym nie wie."

Przerwał na minutę i spojrzał w dół na swojego laptopa, unikając kontaktu wzrokowego ze mną.

Pomyślałam, że skończył swoją opowieść, ale potem nagle zaczął znowu mówić. "Wracając do Australii, naprawdę nie miałem wielu przyjaciół. Byłem wyrzutkiem. Lunch jadłem sam i było mi bardzo przykro z tego powodu. Dlatego 3 lata temu tak strasznie cieszyłem się, że przeprowadzamy się do Ameryki. Wydaje mi się, że chciałem powiedzieć, że cóż, rozumiem przez co przechodzisz i chcę ci pomóc."

W tym czasie usiadłam obok niego na łóżku, aby go pocieszyć. Kilka łez pociekło mi po policzkach, kiedy niezdarnie pocierałam jego tył.

"Michael, bardzo ci dziękuję, że mi to powiedziałeś. Doceniam twoją troskę o mnie, ale szczerze wszystko ze mną w porządku. Przyzwyczaiłam się do tego. Nie potrzebuję żadnej pomocy." wypaliłam.

Na jego twarzy zarysowało się dezorientacja pomieszana z bólem. Żałowałam tego, co powiedziałam, ale nie wiedziałam jak to naprawić, więc użyłam mojej zwykłej taktyki - wstałam i wyszłam.

Słyszałam, że Michael woła moje imię, kiedy pobiegłam do samochodu i odjechałam w kierunku mojego domu. Wiem, że nie powinnam uciekać, ale to była jedyne, co potrafiłam zrobić, kiedy sytuacja stawała się dziwna.

Kiedy dotarłam do domu, pobiegłam na górę i zamknęłam drzwi na klucz. Upadłam na łóżko i zaczęłam płakać, coś co robiłam bardzo często. Wszystko, co chciał zrobić to tylko mi pomóc, być moim przyjacielem, ale oczywiście musiałam powiedzieć coś bolesnego w odpowiedzi i wyjść. Nienawidziłam siebie, naprawdę. Otarłam swoje oczy i poszłam do łazienki, która była połączona z moim pokojem. Zamknęłam drzwi na klucz, otworzyłam szafkę i wyciągnęłam coś błyszczącego. Zaczęłam ciąć się po ramieniu. Krew była wszędzie, ale nie obchodziło mnie to. To było prawie conocne zjawisko, więc byłam przyzwyczajona. Zasłużyłam na to.

Posprzątałam po sobie i wróciłam do pokoju. Zrezygnowałam z odrabiania lekcji, wyłączyłam światło, zasunęłam żaluzje i weszłam do łóżka. Sprawdziłam swój telefon i zobaczyłam mnóstwo nieodebranych wiadomości od Michaela, wszystkie z przeprosinami, chociaż to ja powinnam to zrobić.

Już prawie spałam, kiedy wzięłam do ręki telefon i napisałam jedno jedyne słowo do Michaela.

"Przepraszam".

_________________________________
Rozdział jest szybciej, niż na pewno się tego spodziewaliście! Miał się pojawić już wczoraj, ale nie udało mi się go dokończyć. Zaczyna się robić coraz ciekawiej! :)

PRZECZYTAŁEŚ? SKOMENTUJ!
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz w komentarzu swój user z twittera lub inny kontakt do siebie to dodam Cię do listy informowanych!

Pat.

poniedziałek, 10 listopada 2014

chapter 4.

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM. DZIĘKUJĘ :)
_____________________________________________________________________________
Michael i ja kontynuowaliśmy pisanie ze sobą przez kilka kolejnych tygodni i zdążyliśmy się dobrze poznać. Nie rozmawialiśmy dużo w szkole, chociaż Michael często próbował zacząć konwersację. Za każdym razem znajdywałam jakiś pretekst, żeby uciec, kiedy chciał ze mną porozmawiać i jeśli mam być szczera - nie mam pojęcia, dlaczego tak robiłam.

Moja terapeutka zauważyła różnicę w moim zachowaniu i postanowiła mnie o to zapytać. "Wydajesz się weselsza, Rebecca. Istnieje jakiś powód, dlaczego?"

"Umm, nie?" cicho mruknęłam. "Po prostu...uh..lubię jak jest zimno na dworze."

Nie miałam zamiaru mówić jej o Michaelu. Prawdą było, że faktycznie mnie uszczęśliwiał. To było coś, czego nikt nie mógł osiągnąć przez bardzo długi czas. Nie wiem, co w nim takiego było, ale za każdym razem, kiedy pisaliśmy, zapominałam o wszystkich moich troskach i od czasu do czasu przyłapywałam się na uśmiechu.

Stwierdziłam, że naszedł czas, aby jeszcze lepiej poznać Michaela i dlatego zadecydowałam, że następnego dnia w szkole z nim porozmawiam. Nie będę uciekała, udając, że zapomniałam czegoś z klasy i przeciwstawię się moim lękom i pozwolę mu mówić.

*następny dzień w szkole*

"Cześć Rebecca!" zostałam powitana przez szczerzącego się Michaela, kiedy tylko weszłam do budynku.

"Hej Michael..." szybko szepnęłam w odpowiedzi i ściągnęłam moje rękawy i poprawiłam plecak.

"Więc um... Tak sobie myślałem czy nie chciałabyś pouczyć się razem po szkole albo coś?" spytał, jednocześnie drapiąc tył swojej głowy.

"Ale nie mamy żadnych lekcji razem!" odpowiedziałam ze śmiechem. To była nowość. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się śmiałam.

"Cóż, powiedziałem też 'albo coś'! Możemy po prostu gdzieś wyjść razem albo cokolwiek." stwierdził, również się śmiejąc.

Stałam, patrząc się na moje buty. Zaczęłam panikować, bo mimo że to nie była randka ani nic, nadal miałam spotkać się z chłopakiem. Na dodatek takim, który był bardzo atrakcyjny.

"Um nie wiem, co moja mama powiedziałaby na to, że przyprowadziłam do domu chłopaka.." skłamałam.

"Zawsze możesz przyjść do mnie, moich rodziców i tak nie będzie do kolacji..." jego głos ucichł.

Chyba utknęłam. "Wiesz co? Przyjdę" powiedziałam z uśmiechem. Nie byłam zbyt chętna na bycie tam bez jego rodziców, ale wiedziałam, że on nie jest mną zainteresowany w ten sposób. Nadal nie wiedziałam, dlaczego jest dla mnie taki miły, ale pomyślałam, że po prostu z nim pójdę.

Szybko napisałam mojej mamie, że po szkole pojadę do biblioteki pouczyć się do dużego testu i że nie będzie mnie w domu do późna i ona powiedziała, że w porządku i że mam być tam tak długo jak będę tego potrzebować.

Dzień w szkole minął mi szybko i zanim się obejrzałam, nadszedł czas, aby jechać do domu Michaela.

_______________________________________
5sos wygrało 3 nagrody EMA! jestem z nich tak strasznie dumna! ♥

PRZECZYTAŁEŚ? = SKOMENTUJ. To wiele dla mnie znaczy.
jeśli chcesz być informowany - napisz swój user z twittera lub jakiś inny kontakt do siebie to dodam Cię do listy informowanych :)

Pat.

czwartek, 6 listopada 2014

chapter 3.

„Rebecca! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!” usłyszałam krzyk mojej mamy z korytarza.

Zaspana przewróciłam się na drugi bok i rzuciłam okiem na mój telefon, tylko żeby okazało się, że już jest 7 rano. „O MÓJ BOŻE!” krzyczałam, poruszając się po moim pokoju, próbując się ubrać. Założyłam czarną spódniczkę, zarzuciłam na siebie za dużą bluzę z kapturem, włożyłam moje vansy i pobiegłam do łazienki, aby umyć zęby i okiełznać moje dzikie loki. O 7:20 byłam na dole w kuchni, nadal panikując. Mama podała mi mój lunch, a ja mruknęłam zaspana „do widzenia”, kiedy biegłam do mojego samochodu i praktycznie pędziłam do szkoły.


Na szkolny parking zajechałam o 7:48, czyli 2 minuty przed dzwonkiem dla spóźnionych*. Zebrałam całą energię jaką mogłam w sobie znaleźć i zaczęłam biec po schodach na trzecie piętro do klasy od angielskiego. Kiedy byłam w połowie drogi, czyli na drugich schodach, zadzwonił dzwonek i zatrzymałam się przerażona. Nigdy się nie spóźniłam i myśl, że będę musiała wejść do klasy, kiedy inni już siedzą na swoich miejscach, przerażała mnie bez końca.

Nagle poczułam rękę na swoim ramieniu i zamarłam. Moją pierwszą myślą było, że to dyrektor chce dać mi szlaban za to, że się spóźniłam, ale nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam, kiedy się odwróciłam. Michael Clifford.

"Wszystko w porządku?" spytał. Byłam zszokowana, kiedy usłyszałam, że ma australijski akcent. Nic dziwnego, że był taki popularny. "Strasznie się trzęsiesz..." jego chrapliwy głos zanikł, gdy zaczęłam się uspokajać.

"Um tak..wszystko okej, po prostu martwię się o to spóźnienie... Czekaj. Co robisz na korytarzu o tej godzinie?" wypaliłam.

Michael zaśmiał się i zapewnił mnie, że to nic złego spóźnić się raz na jakiś czas. "Dokąd zmierzasz?" spytał.

"Uhh Angielski, klasa pani Duke." powiedziałam niepewnie.

"Pozwól mi cię tam odprowadzić, proszę? Miałem z nią w zeszłym roku. Powiem jej, że rozrzuciłem swoje rzeczy, a ty pomagałaś mi je pozbierać, więc dostaniesz szlabanu."

"Michael, nie znasz mnie... Dlaczego to robisz?"

"Bo chcę ci pomóc"

Pomóc mi w czym? Fakcie, że zawsze jestem smutna? Fakcie, że jestem spóźniona? I co najważniejsze - dlaczego?

"Umm, okej.. Myślę, że możesz mnie odprowadzić.. Dziękuję." mruknęłam.

"Świetnie! Mogę ponieść twój plecak? Proszę?" zapytał, robiąc oczy małego szczeniaka.

Uśmiechnęłam się zanim przekazałam mu mój plecak w różowo-białe kwiaty, który on założył na plecy i zaczął iść w stronę mojej klasy od angielskiego. Chichotałam, kiedy za nim szłam, bo nie codziennie widzi się jednego z najpopularniejszych seniorów** noszącego dziewczęcy plecak.

Michael otworzył drzwi od klasy pani Duke i w pomieszczeniu zapanowała cisza. Wytłumaczył jak to "pomagałam" mu na korytarzu, zanim oddał mi mój plecak i mrugnął do mnie, mówiąc, że napisze do mnie po szkole. Każda osoba w klasie patrzyła na mnie i usłyszałam kilka szeptów zawierających moje imię. Szybko usiadłam na swoim miejscu i zakłopotana opuściłam swoją głowę, kiedy Michael wyszedł z klasy. Co ten chłopak bierze?

_______________________________
*w USA funkcjonuje coś takiego jak "tardy bell rang", czyli dzwonek, który oznajmia spóźnionym uczniom, że nauczyciele zamknęli drzwi do klasy i mogę mieć problem z dostaniem się do niej.
**senior - osoba kończąca szkołę, coś na wzór polskiego maturzysty

Przeczytałeś? Skomentuj! To wiele dla mnie znaczy :)

Pat.

poniedziałek, 3 listopada 2014

chapter 2

Zanim zdążyłam odpisać drzwi do gabinetu otworzyły się i asystentka zaczęła mówić. „Panno Williamson, doktor Wendy chce cię teraz zobaczyć. Chodź za mną, proszę.” Powiedziała z uśmiechem.

Westchnęłam i wstałam, idąc za nią jasnym korytarzem do trzecich drzwi po lewej. Zostałam powitana przez znajome mi przytulne pomieszczenie i przez witający uśmiech doktor. Wendy.

Sesja przebiegła tak jak zwykle. Ona zadawała mi pytania, ja dawałam odpowiedzi zgodnie z prawdą – przynajmniej na większość z nich. Rozmawiałyśmy o szkole, przyjaciołach, których nie miałam i o moim życiu w domu. Poczułam się niekomfortowo, kiedy przyszedł czas, aby wejść na wagę. To było cotygodniowe zjawisko, ale i tak mocno zacisnęłam oczy, żeby nie musieć widzieć liczby i zeskoczyłam z wagi tak szybko, jak tylko mogłam. Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę, aż nadszedł koniec sesji i mogłam już iść.

„Do zobaczenia w przyszłym tygodniu, Rebecca. Jest dobrze, tak trzymaj.”

Mruknęłam „dziękuję” i zwróciłam się w stronę wyjścia z jej gabinetu, kiedy doktor Wendy nagle zawołała „Oh jeszcze jedno, proszę spróbuj się uśmiechnąć, obiecuję, że to sprawi, że wszystko będzie lepsze.” Przewróciłam oczami i poszłam dalej przez znajomy korytarz na dwór, do mojego auta.

Sprawdziłam mój telefon i zobaczyłam 5 nowych wiadomości. Byłam nieco zdezorientowana i zaczęłam się martwić. Co jeśli coś złego stało się mojej mamie? Szybko je otworzyłam i byłam zszokowana, że tylko jedna była od niej, życząc mi powodzenia na sesji. Reszta była od nikogo innego jak Michaela Clifforda. Czego on ode mnie chce?

4 nowe wiadomości od Michael Clifford.
„Rebecca? Jesteś tam?”

„Wiem, że to może wydawać się dziwne, ale po prostu chcę z Tobą porozmawiać. x”

„Proszę odpisz, kiedy to zobaczysz”

„Proszę?:)x”

Więc..to jest dziwne. Nigdy wcześniej nawet nie zawiązałam z Michaelem kontaktu wzrokowego, a co dopiero rozmawiałam z nim. Dlaczego wydaje się taki zdeterminowany, żeby ze mną porozmawiać?

Zadecydowałam, że odpiszę mu, kiedy będę już w domu i wyjechałam z parkingu, docierając do mojego domu po kolejnej krótkiej jeździe.

Weszłam do domu, powiedziałam szybkie cześć mojej mamie i pobiegłam na górę do mojego pokoju z miską chipsów. Odblokowałam telefon i przez chwilę wpatrywałam się w pusty ekran nowej wiadomości, zanim wzięłam głęboki wdech i pozwoliłam moim palcom uderzyć ekran.

Nowa wiadomość do Michael Clifford

„Um... Hej..”

Nacisnęłam 'wyślij' tak szybko jak mój palec opuścił ten przycisk. Powinnam powiedzieć coś mniej dziwnego. Zawsze wszystko schrzanię. Zawsze.

Byłam zdziwiona, kiedy kilka sekund później mój telefon zawibrował.

1 nowa wiadomość od Michael Clifford.

„Rebecca! Hej!:) Co tam?”

Nowa wiadomość do Michael Clifford

„Um w sumie nic... ale uh... mogę spytać, dlaczego do mnie piszesz? ;/”

1 nowa wiadomość od Michael Clifford.

„Wiesz, jak szedłem do łazienki to znalazłem telefon leżący na korytarzu i sprawdziłem go i stwierdziłem, że to twój, więc wziąłem twój numer, zapisałem ci mój numer i takim sposobem teraz piszemy:)”

Nowa wiadomość do Michael Clifford

„Wiesz, co? W sumie zakładałam taką możliwość! Ale dlaczego wziąłeś sobie mój numer? Czemu w ogóle chcesz ze mną rozmawiać? ://”

1 nowa wiadomość od Michael Clifford.

„Bo zawsze uważałem, że jesteś śliczna tylko byłem zbyt nieśmiały, żeby do ciebie zagadać :) x”

Co? On chce mi tylko namieszać w głowie, mogę to wszystkim powiedzieć. Chodzi pewnie o jakiś zakład czy coś w tym rodzaju, nie ma mowy, żeby najbardziej atrakcyjny chłopak z naszej szkoły mógł zainteresować się taką brzydką, nieśmiałą dziewczyną jak ja.

Westchnęłam zanim odłożyłam telefon na szafkę nocną, stojącą obok mojego łóżka. Nie miałam zamiaru kontynuować tej konwersacji, bo wiedziałam, że nie skończy się ona dobrze.


Mój telefon zawibrował jeszcze dwa razy i tylko mogłam zgadywać, że obie wiadomości były od Michaela. Czego on właściwie mógł ode mnie chcieć? Zdecydowałam zacząć robić zadania domowe, więc wyłączyłam telefon, zanim położyłam na biurko i wzięłam się do pracy. Jednak i tak nie wiele zrobiłam, bo cały czas moja uwaga skupiała się na Michaelu.

________________________________
i oto rodział drugi! Mam nadzieję, że Wam się podobał. :)

Pat.

niedziela, 2 listopada 2014

chapter 1


* ring ring ring *

Zostałam przywrócona do rzeczywistości przez dźwięk dzwoniącego telefonu.

„Dzień dobry, z tej strony pani Smith, w czym mogę pomóc?” Powiedziała moja nauczycielka fizyki, odbierając telefon. „Tak...mhm... oczywiście, przyślę ją!” Podniosłam głowę, aby zobaczyć ją lustrującą wzrokiem pomieszczenie. Zatrzymało się na mnie i usłyszałam jak pani Smith wypowiada moje imię.

„Rebecca, dzwonili z biura i powiedzieli, że jesteś usprawiedliwiona przez resztę dnia z powodu twojej wizyty. Nie zapomnij o sprawdzianie, który obejmuje materiał, który przerobiliśmy w tym tygodniu.” Powiedziała, a ja szybko zebrałam swoje rzeczy, opuściłam rękawy i ruszyłam do drzwi.

Poczułam, że robię się czerwona jak burak, kiedy przypadkowo wpadłam na stół laboratoryjny na mojej drodze i usłyszałam jak cała klasa zaczyna chichotać. Absolutnie nienawidziłam zwracania na siebie jakiejkolwiek uwagi, więc wcześniejsze wychodzenie z sali zawsze było torturą.

Szybko przeszłam korytarzem i zbiegłam po schodach do biura obecności, gdzie się podpisałam. Potem dostałam się do swojego samochodu i rozpoczęłam znaną mi podróż do kliniki.

Właśnie wycofałam auto ze szkolnego parkingu, kiedy zorientowałam się, że nie mam swojego telefonu, który normalnie podłączam do samochodu, aby puścić muzykę. Mruknęłam kilka przekleństw przed zawróceniem i ponownym zaparkowaniem. Wróciłam do szkoły i zaczęłam przeszukiwać ścieżki, które pokonałam, biegnąc na dół do mojego samochodu. W końcu dostrzegłam mój telefon, leżący na wolnej ławce w holu. Ktoś musiał go znaleźć na podłodze i podnieść go, jak miło.

Jeszcze raz przeszłam przez parking, wsiadłam do auta i opuściłam teren szkoły. Po krótkiej jeździe do kliniki, miałam mnóstwo czasu zanim moja terapeutka miała zawołać mnie do siebie. Usiadłam w jednej z tych nieprzyjemnych poczekalni, ułożyłam do uszu słuchawki i zadecydowałam, że posłucham Busted. Znowu znalazłam się w swoim świecie, z którego wyrwały mnie wibracje mojego telefonu, oznajmiając, że mam nową wiadomość. Stwierdziłam, że to musi być moja mama, bo ona była jedyną osobą do której pisałam, więc byłam zszokowana, gdy spojrzałam na ekran.

1 nowa wiadomość od Michael Clifford.
„Hej kochanie. X”

Byłam zdziwiona. Przez chwilę torturowałam mój mózg w poszukiwaniu jakichkolwiek skojarzeń z nazwiskiem "Michael Clifford" zanim uświadomiłam sobie, że to ten popularny chłopak z czarno-niebieskimi włosami, rok starszy ode mnie. Jak zdobył mój numer? Dlaczego jego imię jest w moich kontaktach? Dlaczego w ogóle do mnie napisał? Chwila, czy on nazwał mnie kochaniem?

Ponownie zostałam wyrwana z moich myśli przez wibrujący telefon.

1 nowa wiadomość od Michael Clifford.

„Następnym razem bardziej uważaj, gdzie zostawiasz swój telefon. ;)x”

_____________________________________________

Pierwszy rozdział :)
Jest trochę krótki, następny też nie należy do najdłuższych, ale dowiecie się skąd Michael ma numer Rebecci. Dodam go jutro. x

Pat.

:)

Hej!

Ten blog powstał z myślą o Was. Po przeczytaniu "I promise" stwierdziłam, że więcej osób powinno poznać to fanfiction i dlatego tu jestem. Rebecca stworzyła świetną historię z Michaelem Cliffordem z 5 Seconds of Summer w roli głównej i chcę się nią z Wami podzielić. Mam nawet jej pozwolenie, więc wszystko jest tak jak powinno być :)
Postaram się dodawać rozdziały w miarę regularnie, te pierwsze oczywiście trochę częściej. Mam nadzieję, że moje tłumaczenie Wam się spodoba i polecicie je innym! x

Patrycja.
Szablon by xashewx