poniedziałek, 23 lutego 2015

chapter 15.

"Michael! Nie potrafię nawet ubrać w słowa dlaczego to robię... Po prostu... Po prostu tego potrzebuję."

Oczy Michaela najpierw wypełniły się niepokojem, a następnie złością.

"Ale dlaczego?! Dlaczego Rebecca! Nie rozumiesz, że dla mnie jesteś idealna? Wszystko mi się w tobie podoba, oprócz tego, że sobie to robisz! Nie "potrzebujesz" tego robić, jak to powiedziałaś, bo masz ludzi, którzy cię kochają. Chciałbym, żebyś przestała." Michael krzyczał na mnie, jego brutalna strona wzięła górę.

W tamtej chwili się zawiodłam. Spojrzałam w ziemię i wyszeptałam: "To nie jest takie łatwe, Michael".

Ruszyłam w stronę jego auta, a Michael próbował mnie zatrzymać, łapiąc mnie za nadgarstek. Skrzywiłam się z bólu i wyrwałam swoje ramie z jego uścisku, kontynuując mój marsz do samochodu.

Do domu Michaela wracaliśmy pogrążeni w martwej ciszy, pomijając radio, które cicho grało. Patrzyłam przez okno i myślałam o tym co się stało. Szczerze trochę się przestraszyłam, kiedy Michael tak wybuchnął. Wiedziałam z rozmów z nim i jego rodzicami, że nie był najlepszy w wyrażaniu swojej złości i często stawał się nieprzyjazny i agresywny w sytuacjach, na które nie miał wpływu. Wiedziałam, że w końcu i tak się pogodzimy, ale nie wiedziałam, kiedy będę gotowa, żeby znowu z nim porozmawiać.

Kiedy wjechaliśmy do garażu Michaela, odpięłam pasy i wysiadłam z auta, i szybko poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i opadłam na łóżko płacząc.Wszystko w tym tygodniu było doskonałe, ale po prostu musiałam pójść i to zniszczyć, denerwując Michaela. To była moja wina, więc czułam się zobowiązana do przyjęcia kary, na którą zasługiwałam.

Przekopałam moje walizki, zanim znalazłam to czego szukałam, po czym poszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Związałam włosy w kok, podciągnęłam w górę mój prawy rękaw i zaczęłam ciąć skórę. Mój szloch wypełniał całe pomieszczenie. Bolało, ale nie mogłam się poddać. Zniszczyłam możliwość związku z Michaelem i nie miałam zamiaru sobie tego łatwo odpuścić. Nagle usłyszałam pukanie dobiegające z drugiej strony łazienkowych drzwi.

"Rebecca, proszę otwórz drzwi! Proszę! Błagam cię!" ryknął Michael równocześnie waląc pięściami w drzwi.

Po prostu siedziałam na podłodze, nie reagując, a po twarzy spływały mi łzy. Minęło jeszcze kilka minut i jeszcze kilka cięć pojawiło się na moich ramionach, zanim drzwi się otworzyły i stanął przede mną zdewastowany Michael ze łzami w oczach.

Rzucił się, wyrwał ostrze z mojej dłoni i wrzucił je do toalety. Potem złapał mnie w ramiona i usiadł na chłodnych łazienkowych kafelkach, pocierając moje plecy, kiedy szlochałam i próbowałam się uspokoić. Michael szeptał mi do ucha uspokajające słowa, ale to nie pomagało. Nadal byłam bardzo zła na samą siebie i wiedziałam, że nie zasługuję na to, aby mnie pocieszał. Starałam się rozluźnić uścisk Michaela, ale mi się nie udało, a on tylko złapał mnie mocniej.

"Shhh, wszystko w porządku Rebecca, trzymam cię. Wszystko będzie dobrze, obiecuję."

Po oczyszczeniu moich rąk i zabandażowaniu ich, Michael zaniósł mnie do swojego pokoju i położył mnie na łóżku, zgaszając światła i przykrywając nas oboje kołdrą. Myślałam, że już zasnął i on musiał pomyśleć to samo o mnie, bo po kilku minutach ciszy pochylił się i złożyła na moich ustach krótki, ale słodki pocałunek, po czym wyszeptał: "Naprawdę nie chcę cię stracić". Jego ramiona owinęły się wokół mojej talii i przyciągnęły mnie z powrotem do jego piersi. W tej pozycji czułam się bezpiecznie. Czułam, że Michael naprawdę chroni mnie od wszystkiego, co może się zdarzyć.

Następnego ranka obudziłam się w pustym łóżku. Byłam nieco rozczarowana, bo miałam nadzieję na trochę więcej czasu z Michaelem, ale nagle poczułam się winna, kiedy przypomniałam sobie w co go wciągnęłam poprzedniej nocy.

Wróciłam do swojego pokoju i spakowałam wszystkie ubrania z tego tygodnia, szybko przebierając się w parę świeżych dresów i moją bluzę z Edem Sheeranem, zanim zeszłam na dół.

Zostałam powitana przez zapach smażonego bekonu i kiedy weszłam do kuchni musiałam powstrzymywać się od śmiechu. Michael stał przy kuchennej wyspie w fartuchu "Pocałuj kucharza", mieszając w misce ciasto na naleśniki.

Ani Michael, ani jego mama nie zauważyli mnie jeszcze, więc bardzo niezręcznie podeszłam do wyspy i usiadłam na jednym z krzeseł. Pani Clifford szybko mnie zauważyła, podeszła do mnie i mnie przytuliła, zanim powróciła do przerzucania bekonu na patelni.

"Michael upierał się, że sam zrobi dla ciebie śniadanie, Rebecca, ale potrzebował pomocy, więc wkroczyłam do akcji, żeby upewnić się, że nie spali w domu" powiedziała ze śmiechem. Michael nadal koncentrował się na mieszaniu, ale patrzył w górę i uśmiechał się do mnie. "Mogę ci pomóc?" wyszeptałam, na pół się śmiejąc.

"Po prostu ładnie dzisiaj wyglądaj, to wszystko." powiedział Michael niezbyt wyraźnie. Pokręciłam głową i przewróciłam oczami, kiedy Michael z łobuzerskim wyrazem twarzy podszedł do miejsca, gdzie siedziałam. Potem spojrzał za nas, aby upewnić się czy jego mama nie patrzy, a następnie wskazał na swój fartuch, poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho, żeby nie zwrócić na nas uwagi i powoli się pochyliłam, a moje usta spotkały się z ustami Michaela. To był krótki pocałunek, ponieważ jego mama stała nie więcej niż dwa metry od nas, ale i tak było niesamowity.

Po śniadaniu ponownie wsiedliśmy do samochodu taty Michaela, jego rodzice z przodu, a nasza dwójka z tyłu i ruszyliśmy w drogę z powrotem do kliniki. Chciałam rozpocząć lekcje i sesje następnego dnia, ale byłam szczerze przerażona. Te dni, które spędziłam w domu Michaela były niesamowite, pomijając naszą małą kłótnią poprzedniego wieczoru, a myśl o konieczności powrotu do kliniki i to, że będę musiała wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, przestraszyła mnie na śmierć.

Chwilę później wjechaliśmy na długi, zacieniony podjazd, a potem na parking dla gości po prawej stronie budynku. Michael złapał mnie za rękę i pomógł wysiąść z samochodu, zamykając za mną drzwi. Ta sytuacja sprawiła, że się zarumieniłam, a szybki buziak, którego dał mi Michael zanim wzięliśmy swoje torby, sprawił, że moja twarz przypominała dorodnego pomidora. Wszystko, co robił Michael, sprawiało, że się rumieniłam, ale miliony razy powtarzał mi, że wyglądam wtedy uroczo, więc już nie starałam się tego kontrolować.

Weszliśmy do głównego biura i stanęliśmy w kolejce, aby wpisać się z powrotem. Prawie wszyscy wyjechali na Boże Narodzenie do domu, więc wszyscy pacjenci wrócili do kliniki w jednym czasie, powodując w biurze tłok.

"Michael, czy wszyscy pojechali do domu na święta? Bo przysięgam, że widzę tutaj wszystkich pacjentów kliniki..."

"Prawie wszyscy... Wydaje mi się, że Luke był jedyną osobą, która została w tym roku... biedny chłopak.. sam z kilkorgiem lekarzy i nauczycieli, którzy zostali, żeby dotrzymać mu towarzystwa..."

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, na myśl o Luke'u jedzącym świąteczny obiad z lekarzami i grającym z nimi karty. To musiało być smutne, nie wrócić do domu na święta, więc poczułam się trochę źle.

W końcu udało nam się zameldować, a następnie pokonaliśmy dwie kondygnacje schodów do naszych pokoi. Michael wniósł na górę obie nasze walizki i położył moją w moim pokoju, zanim zaniósł swoją do własnego pokoju. Potem ruszyliśmy w stronę pokoju Luke'a, aby sprawdzić co u niego, jako że Calum jeszcze nie wrócił.

Michael zapukał do drzwi i usłyszeliśmy gorączkowe szepty oraz masę kroków. Minutę później Luke otworzył drzwi, ujawniając dziewczynę, która wyglądała na trochę młodszą od nas, próbującą się wcisnąć do szafy.

"O, Luke, kto to?" spytał Michael, nie zdając sobie sprawy, że dziewczyna nie chciała być zauważona.

"Umm...Oh...Err... Ona jest... Umm.. Cóż..." jąkał się Luke, niezręcznie wpatrując się w ziemię.

"Hej, mam na imię Kirstin. Zapisałam się tutaj po przerwie świątecznej i Luke był na tyle miły, aby mnie oprowadzić. Miło mi was poznać!" powiedziała głosem pełnym zaufania.

"Mnie również miło cię poznać, Kirstin. Jestem Michael, a to moja dziew- moja przyjaciółka, Rebecca."

________________________________________________________

Ten rozdział miał się pojawić w sobotę, ale nie było mnie praktycznie cały weekend w domu :(
Enjoy! x

Pat.

5 komentarzy :

  1. jejku, myślałam że się nie doczekam hahah <3
    rozdział świetny jak inne zresztą ale Michael prawie to powiedział!!!
    No żebym sie za bardzo nie podnieciłam, heee

    Kocham Richael więc czekam na nowy rozdział, ok!
    ~@0izzle

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest cudowne !
    Uwielbiam tego bloga ♥
    Nie znalazłam żadnego błędu za co duży plus :))
    Czekam na kolejnego kochana !
    Tradycyjnie życzę duuuuużo wenyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, uwielbiam ten fartuch, i ten moment, kiedy jest buzi w kuchni i to tak szybko, żeby mama nie zauważyła hahaha, jak zawsze tłumaczenie dobre, ale widziałam kilka literówek, ale kto ich nie robi, ja jestem w tym mistrzem XD Nawet nie wiesz, jak bardzo będę płakać na końcu ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. a liczyłam że powie dziewczyna :D piękny rozdział <3 smutny ciut ale piękny <3 :* :c

    OdpowiedzUsuń

Szablon by xashewx