czwartek, 6 listopada 2014

chapter 3.

„Rebecca! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!” usłyszałam krzyk mojej mamy z korytarza.

Zaspana przewróciłam się na drugi bok i rzuciłam okiem na mój telefon, tylko żeby okazało się, że już jest 7 rano. „O MÓJ BOŻE!” krzyczałam, poruszając się po moim pokoju, próbując się ubrać. Założyłam czarną spódniczkę, zarzuciłam na siebie za dużą bluzę z kapturem, włożyłam moje vansy i pobiegłam do łazienki, aby umyć zęby i okiełznać moje dzikie loki. O 7:20 byłam na dole w kuchni, nadal panikując. Mama podała mi mój lunch, a ja mruknęłam zaspana „do widzenia”, kiedy biegłam do mojego samochodu i praktycznie pędziłam do szkoły.


Na szkolny parking zajechałam o 7:48, czyli 2 minuty przed dzwonkiem dla spóźnionych*. Zebrałam całą energię jaką mogłam w sobie znaleźć i zaczęłam biec po schodach na trzecie piętro do klasy od angielskiego. Kiedy byłam w połowie drogi, czyli na drugich schodach, zadzwonił dzwonek i zatrzymałam się przerażona. Nigdy się nie spóźniłam i myśl, że będę musiała wejść do klasy, kiedy inni już siedzą na swoich miejscach, przerażała mnie bez końca.

Nagle poczułam rękę na swoim ramieniu i zamarłam. Moją pierwszą myślą było, że to dyrektor chce dać mi szlaban za to, że się spóźniłam, ale nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam, kiedy się odwróciłam. Michael Clifford.

"Wszystko w porządku?" spytał. Byłam zszokowana, kiedy usłyszałam, że ma australijski akcent. Nic dziwnego, że był taki popularny. "Strasznie się trzęsiesz..." jego chrapliwy głos zanikł, gdy zaczęłam się uspokajać.

"Um tak..wszystko okej, po prostu martwię się o to spóźnienie... Czekaj. Co robisz na korytarzu o tej godzinie?" wypaliłam.

Michael zaśmiał się i zapewnił mnie, że to nic złego spóźnić się raz na jakiś czas. "Dokąd zmierzasz?" spytał.

"Uhh Angielski, klasa pani Duke." powiedziałam niepewnie.

"Pozwól mi cię tam odprowadzić, proszę? Miałem z nią w zeszłym roku. Powiem jej, że rozrzuciłem swoje rzeczy, a ty pomagałaś mi je pozbierać, więc dostaniesz szlabanu."

"Michael, nie znasz mnie... Dlaczego to robisz?"

"Bo chcę ci pomóc"

Pomóc mi w czym? Fakcie, że zawsze jestem smutna? Fakcie, że jestem spóźniona? I co najważniejsze - dlaczego?

"Umm, okej.. Myślę, że możesz mnie odprowadzić.. Dziękuję." mruknęłam.

"Świetnie! Mogę ponieść twój plecak? Proszę?" zapytał, robiąc oczy małego szczeniaka.

Uśmiechnęłam się zanim przekazałam mu mój plecak w różowo-białe kwiaty, który on założył na plecy i zaczął iść w stronę mojej klasy od angielskiego. Chichotałam, kiedy za nim szłam, bo nie codziennie widzi się jednego z najpopularniejszych seniorów** noszącego dziewczęcy plecak.

Michael otworzył drzwi od klasy pani Duke i w pomieszczeniu zapanowała cisza. Wytłumaczył jak to "pomagałam" mu na korytarzu, zanim oddał mi mój plecak i mrugnął do mnie, mówiąc, że napisze do mnie po szkole. Każda osoba w klasie patrzyła na mnie i usłyszałam kilka szeptów zawierających moje imię. Szybko usiadłam na swoim miejscu i zakłopotana opuściłam swoją głowę, kiedy Michael wyszedł z klasy. Co ten chłopak bierze?

_______________________________
*w USA funkcjonuje coś takiego jak "tardy bell rang", czyli dzwonek, który oznajmia spóźnionym uczniom, że nauczyciele zamknęli drzwi do klasy i mogę mieć problem z dostaniem się do niej.
**senior - osoba kończąca szkołę, coś na wzór polskiego maturzysty

Przeczytałeś? Skomentuj! To wiele dla mnie znaczy :)

Pat.

2 komentarze :

Szablon by xashewx